Przedstawiamy dość oryginalne ujęcie "statutu" Świeckich Saletynów w Argentynie, (Cordoba)
Nie jesteśmy:
Grupą parafialną. Co oznacza, że nie powinniśmy oczekiwać, żeby ksiądz mówił nam, co robić a czego nie robić. Do tego celu mamy Doradcę Regionalnego i dwóch Świeckich Regionalnych.
Nie jesteśmy grupą, która spotyka się po podróży do Francji. Wielu świeckich saletynów miało szczęście nawiedzić Sanktuarium we Francji i kiedy się spotykają, wspominają przeżycia z tamtego pięknego miejsca. Ale to nie jest warunkiem bycia świeckim saletynem.
Nie jesteśmy grupą przyjaciół księdza, ani elitą parafii.
Ale powinniśmy być:
Narzędziem pojednania, tymi, którzy wychodzą na spotkanie z bratem, tymi, którzy wyrzekają się swoich korzyści, dla doba wspólnego, tymi, którzy niosą ziarno Ewangelii w najdalsze strony i pomagają, żeby wzeszło i dało owoc.
Miejscem modlitwy i kontemplacji, które opiera się na przesłaniu Matki Bożej z la Salette i dzieli się doświadczeniem wiary w celu nawrócenia braci.
Jesteśmy chrześcijanami, którzy współpracują aktywnie w budowaniu Królestwa Bożego, starając się jednocześnie głosić wszystkim orędzie Matki Bożej z la Salette.
Działalność duszpasterska:
- 1. W naszych parafiach, miejscach pracy, rodzinach i wśród znajomych – żyjemy duchem pojednania i realizujemy go poprzez nawrócenie. Jesteśmy pośrednikami pojednania.
- 2. Współpracujemy z Misjonarzami Saletynami i troszczymy się o nich.
- 3. We wspólnocie z innymi świeckimi: Staramy się nieustannie formować w duchu chryzmatu saletyńskiego.
- 4. Organizujemy spotkania w celu pogłębienia naszej wiary. Planujemy roczną działalność i ją realizujemy.
Zakres działalności:
Mamy za zadanie, jako Świeccy Saletyni dotrzeć tam gdzie nasi księża nie mogą, ze względu na nawał prac w parafiach i domach formacji.
Tworząc tożsamość:
Po IV Spotkaniu Świeckich w 2012 brat Piotr zaproponował zebrać całą grupę z Kordoby, aby kroczyć razem, bowiem do tej pory byliśmy rozproszeni. W ten sposób zaczęliśmy dzielić się stołem i modlitwą (po hiszpańsku jest tu gra słów: compartir la mástica y la mística).
Raz w miesiącu spotykamy się u kogoś w domu. Każde spotkanie zaczyna się od posiłku przygotowanego przez gospodarzy. W ten sposób zostali wciągnięci w to mężowie Ireny i Perły (Cezar i Salas), którzy wnieśli nie tylko swój talent jako kucharze, ale też swoją modlitwę i pomysły. Następnie z pełnym żołądkiem… zajmujemy się duchem.
Nie jest łatwo kroczyć razem, bo jak idziesz obok drugiego to czasami go popchniesz, nadepniesz na niego, możesz się spóźnić, przyspieszyć, stajesz, ponieważ jesteś zmęczony, albo gubisz się. W końcu zdajesz sobie sprawę, że kroczyć razem nie musi oznaczać bycie spętanym. I tak, w sposób wolny i z szacunkiem dla drugiego, każdy z nas zdecydował się wejść w skład tej oryginalnej grupy.
Uczestniczymy w różnych formach spotkania:
- Oceniamy siebie się robiąc FODA.
- Mieliśmy możliwość uczestnictwa w dniu skupienia z ks. Normanem w Domu Regionalnym.
- Jesteśmy wdzięczni ks. Normanowi, za to, że zawsze znajdzie miejsce dla nas.
- Modlimy się za nowe powołania i za naszych księży.
- Wzbogacamy się słuchając komentarze i historie ks. Augustyna z jego podróży.
- Staramy się zachować radość i wiarę w naszej działalności duszpasterskiej.
- Dzielimy się anegdotami przeżytymi z misjonarzami, aby lepiej ich poznać.
- W 2013 nasza działalność przeżywała trudności ze względu na różnego rodzaju problemy, którym musieli sprostać członkowie grupy, ale pomimo tego zorganizowaliśmy wizytę w San Agustin na 19.09 i utrzymaliśmy kontakt z El Crispin, miejscowością gdzie patronką jest M.B. z La Salette. W dodatku ustanowiliśmy miesięczną składkę, która pozwala nam opłacić wydatki walnego zebrania.
W ten sposób rozmawiając i dzieląc się doświadczeniami odkryliśmy nasz chryzmat:
Nasz rodowód wywodzimy od ks. Eugeniusza i ks. Roberta. Jesteśmy świadomi, że nie będziemy znani, jako grupa, która ”robi coś”, ponieważ oni też nie są z tego znani.
Nie jesteśmy ani grupą parafialną, ani elitarną. W naszych parafiach angażujemy się w różne pola działalności i jesteśmy znani każdy ze swojego imienia a jako rodzina umacniamy się nawzajem, aby nie opadły nam skrzydła.
W zeszłym roku ks. Adilson pomógł nam zrozumieć, że nie powinniśmy nazywać się rodziną, jesteśmy, bowiem wielką grupą świeckich rozproszonych po całym świecie, głoszących Dobrą Nowinę i zbliżających ludzi do pojednania. Ta idea doprowadziła nas do przekonania, że wszyscy w naszej wspólnocie są świeckimi saletynami, i że nazwanie się rodziną oddala nas od naszych braci.
Nasza tożsamość
Jesteśmy grupą osób świeckich, których łączy orędzie z La Salette, spotykających się raz w miesiącu, w celu pogłębienia naszej wiary. Nasza grupa dojrzała do tego, aby wychodząc z parafii, poszukiwać nowych sposobów, bliskich współczesnemu człowiekowi, głoszenia przesłania M.B. z La Salette.