Dobrowolne upokorzenie
(Niedziela Palmowa, Rok B: Iz 50,4–7; Flp 2,6–11; Mk 14,1–15,47)
Jezus przewidział okrzyki podziwiającego Go tłumu. Przewidział i przygotował nawet „wierzchowca”, aby być bardziej widocznym. Ludzie byli zachwyceni, że mogą Go powitać jako swojego przywódcę, swojego bohatera.
Jezus zaakceptował to wszystko.
Przewidział też zdradę Judasza, zaparcie się Piotra, ucieczkę uczniów, szyderstwa swoich wrogów, wypełniając w ten sposób proroctwo Izajasza o cierpiącym słudze z dzisiejszego czytania ze Starego Testamentu: „Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. Nie zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i opluciem”.
Jezus przyjął to wszystko.
Słabość u bohatera była zawsze pogardzana, nic więc dziwnego, że uwielbienie tłumu przerodziło się w wezwania do śmierci Jezusa. Jego hańba była taka, że wybrali nowego bohatera, człowieka zwanego „Barabaszem, uwięzionego z buntownikami, którzy popełnili zabójstwo w czasie rozruchów”.
To, czego nie wiedzieli i nie mogli wiedzieć, to fakt, że całe to upokorzenie było dobrowolne. Święty Paweł pisze, że Chrystus Jezus w posłuszeństwie - jak jasno wynika z Ewangelii - woli Ojca, uniżył samego siebie przyjąwszy postać sługi. „Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył (…), aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano (…). I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem – ku chwale Boga Ojca”.
Dlatego potrzebujemy „języka ucznia”, jak cierpiący sługa Izajasza. Nie mówimy tu o darze elokwencji, ale o zdolności „pocieszania zmęczonych słowem zachęty”. To powinno nam jako Saletynom, przyjść naturalnie, jeśli przyjmiemy postawę Pięknej Pani.
Nawet jeśli wyrażanie naszej wiary spotyka się z odrzuceniem, mamy tę samą pewność, co Sługa Boży:
„Pan Bóg mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, (…) i wiem, że wstydu nie doznam”.
Czy przyłączylibyśmy się do tłumu, który domagał się śmierci Jezusa? Któż to może powiedzieć? Ważniejsze jest jednak pytanie, czy dzisiaj jesteśmy gotowi pójść za Jego przykładem pokory i posłuszeństwa.
Wayne Vanasse, ks. René Butler MS