Konferencja Nuncia Boccia 4 10.2022 La Salette.

Rodzina Charyzmatyczna – Miejsce wspólnej opieki nad charyzmatem.

Konferencja Nuncia Boccia 4 10.2022 La Salette.

Podtytuł: „Przekazywanie charyzmatu jest misją, którą należy wypełniać zawsze przez powołanie, misją, którą muszą dzielić zakonnicy i zakonnice oraz świeccy”.

Rodzina Charyzmatyczna, jest miejscem dzielenia się charyzmatem, jest przede wszystkim namacalnym znakiem spotkania dwóch rzeczywistości (zakonnej i świeckiej) różniących się tożsamością, ale połączonych wspólnym wezwaniem chrzcielnym. Spotkanie, które rodzi się nie z konieczności, nie z kalkulacji, ale aby podzielić się projektem życia ewangelicznego, który nadaje kształt „stylu życia” charakteryzującego się duchowością Założyciela/założycielki.

Rozumiemy przez to nie tylko wizję duchową, ale także planowanie, wspólne odczytywanie wyzwań, ukierunkowywanie wyborów poprzez dzielenie się nimi, wspólne kwestionowania siebie w odniesieniu do dzisiejszych zadań. Wasza dzisiejsza droga nie jest samotna, jest związana z drogą wielu zgromadzeń męskich i żeńskich, a także z drogą wielu świeckich. Droga, która ma w pamięci światło Soboru Watykańskiego II, ale otwiera się przede wszystkim na przyszłość. Dziś wydaje się, że Kościół otworzył się na znacznie szerszą refleksję, która ma swoje korzenie w Soborze, ale która w końcu ją konkretyzuje, .Jest znakiem uwagi całego Kościoła na rzeczywistość, którą odkrywa, która musi być okazją do refleksji i modlitwy, aby ta ostatnia stała się prawdziwym wyrazem zamysłu Bożej miłości.

Trochę historii

Droga refleksji zgromadzeń zakonnych, zarówno męskich, jak i żeńskich, nad naturą relacji ze świeckimi i dzieleniem się charyzmatem, darem otrzymanym przez założyciela / założycielkę, nie jest nowa i od dawna jest mierzona impulsami okresów zastoju i falstartów.

Relacja ze świeckimi była postrzegana i być może w niektórych sytuacjach nadal jest rozumiana, jako problem, który należy rozwiązać i stawić mu czoła przede wszystkim w Zgromadzeniu. «Dziś nieliczne Instytuty, często dzięki nowym sytuacjom, doszły do przekonania, że ich charyzmat może być dzielony ze świeckimi. Zachęca się ich zatem do intensywniejszego uczestnictwa w duchowości i misji samego instytutu” (Vita consecrata, 54).

To zdanie, zaczerpnięte z dokumentu posynodalnego z 1996 r., przedstawia ruch, który już od pewnego czasu rozpoczął się w zakonach żyjących w bliskim kontakcie ze świeckimi. Aby zrozumieć, jak wielki postęp został dokonany w tym okresie, wystarczy pomyśleć, że aby przedstawić relację między świeckimi a zakonnikami i zakonnicami, odniesiono się do ewangelicznego obrazu: „W poranek wielkanocny Piotr i Jan pobiegli w kierunku snu, który wydawał się być już przebrzmiałym. Kiedy nadzieja umarła, kiedy zapanowała rezygnacja, rozległ się krzyk, jakaś subtelna wątpliwość: Czy to prawda? Przez trzy lata wierzyli w projekt, który został przybity do kawałka drewna, ale te słowa były prawdziwe: jak mogli się mylić? Ta prawda poruszała ich nogami coraz szybciej. Piotr zwolnił, trochę ze względu na swój wiek, trochę przez te wyrzuty sumienia, które się w nim obudziły. Nie przyznał się do Niego, zdradził wszystkich: Jego samego, Jego towarzyszy, ich wspólny projekt. Kamień grobowca zdawał się zamykać całą przyszłość i ciążył jak kamień na jego sumieniu. Jak mógł to zrobić? Jezus dał mu wszystko, powierzył klucze do tego projektu, związał go z tym, co dla niego, nędznego rybaka było najcenniejsze. Czuł się niegodny ponownego ujrzenia swego Pana. I pomyślał: „Jan, tak Jan może biec, tylko on pozostał pod tym krzyżem. Dobrze, że on tam biegnie”.

A Jan biegł, zwinny, szybki, pokrzepiony tym wołaniem: „Zmartwychwstał”. Jego słowa są prawdziwe. Przybywając przed wejście, Jan zatrzymuje się, czeka, widzi bandaże: to konkretny znak jego wiary, nie ma już miejsca na wątpliwości. Ale czeka, jest naprawdę dobry! Nie wchodzi. W międzyczasie pojawia się też drżący Piotr. Tym razem nie ma wystarczających wymówek. Jan go przepuszcza: to on Piotr jest szefem. Piotr widzi i rozumie. Jezus to przewidział, powtarzał mu to, ale zdrowy rozsądek nie pozwolił Piotrowi uwierzyć w te trzy dni piekła. Teraz przyszło światło, dzień zaświecił już na zawsze, a ciemności już nigdy nie wrócą.

Piotr i Jan wrócili do pozostałych, którzy nie wiadomo o czym rozmawiali, może rozmawiali o przyszłości, nie było już miejsca na wyrzuty sumienia, na introspekcyjne oceny, na psychologiczne wątpliwości. Obraz Piotra i Jana biegnących do grobu pomógł skoncentrować się na aspekcie współpracy religijnej ze świeckimi. Wydają się być dwoma symbolicznymi postaciami, przydatnymi do opisu związku. W Piotrze możemy rozpoznać grupę zakonników, to znaczy autorytet, odniesienie do podejmowania decyzji; natomiast w Janie widać grupę ludzi świeckich: młodych, szybkich, z wielką chęcią biegania, do mety jako pierwsi, ale ze świadomością, że gdy dojdą do szczytu, będą musieli się zatrzymać, aby ustąpić miejsca zakonnikom. Świeccy to ci, którzy poprzez zaangażowanie, bliskość, kompromis ze światem najpierw pojmują prośby, problemy i mają trochę więcej narzędzi do odczytywania rzeczywistości (nie zawsze tak się dzieje, ale jest bardzo prawdopodobne).

W odniesieniu do relacji ze świeckimi, do tej pory mówiono o współpracy, o wzajemnej pomocy, ale rzadko o dzieleniu się charyzmatem. Świeccy byli zawsze traktowani jak goście mile widziani, ale zawsze jako goście w kwestii charyzmatu, który pozostawał w odpowiedzialności i własności Zgromadzenia. W tym samym czasie, gdzie istniało dobre doświadczenie współpracy między zakonnikami i zakonnicami a świeckimi, panowało przekonanie, że na wiele sposobów i przy wielu okazjach sami świeccy powinni byli ustąpić miejsca zakonnikom, zwolnić miejsce zajęte w ich imieniu innym, czyli przygotowaniem drogi, tym biegnięciem jako pierwsi, (jak na obrazie Piotra i Jana) w pośpiechu, ale zawsze z zakonnikami i dla zakonników, którzy stanowili jedyną, absolutną i wyłączną gwarancję właściwej opieki i troski o ducha charyzmatu.

Spojrzenie zwrócone ku przyszłości. Charyzmat jest darem dla Kościoła.

Dziś nadszedł czas, by zająć się tym problemem z innej perspektywy. Bardziej niż mówić o charyzmacie, dziś powinniśmy mówić zgodnie z charyzmatem. Charyzmat bowiem, zanim stanie się treścią, określoną definicją, jest najpierw źródłem życia, inspiracji, która staje się stylem, sposobem odczuwania. Dlatego charyzmat musi być wspierany, a nie definiowany, określany czy broniony. Charyzmat, który w jakimś momencie historycznym zrodził Zgromadzenie, jest przede wszystkim darem Bożym danym Założycielowi, ale jest także darem dla Kościoła i z tego powodu przede wszystkim, nie powinien być doświadczany jako wyłączna własność, jako skarb, którego należy zazdrośnie strzec,. Charyzmat „Dar Ducha” służy dobru wspólnemu. Zgromadzenie nie posiada charyzmatu, nie jest właścicielem , ale jest jego świadkiem i odpowiedzialnym za niego.

Dlatego dziś obowiązkiem jest przeniesienie charyzmatu w kontekst odnowionej eklezjologii, wychodząc z przekonania, że ma on charakter pierwotny, niezależny od konsekracji i jej potrzeb, ponieważ jest wpisany we wspólne powołanie chrzcielne. Charyzmat znajduje się tam, gdzie ma swoje korzenie pień Kościoła, w rzeczywistości Duch przeznacza go na zbudowanie samego Kościoła. Refundacja charyzmatu dzisiaj powinna oznaczać przede wszystkim ponowne umiejscowienie go tam, gdzie różne stany życia mogą go przyswoić w formie właściwej każdemu powołaniu osobowemu. Dlatego zarówno osoby konsekrowane, jak i świeckie są proszone o przemyślenie i doświadczenie charyzmatu na bardziej radykalnym poziomie, w którym jedni i drudzy są wiernymi ochrzczonymi, tak aby charyzmat mógł zbiegać się z samym sposobem, w jaki wierny chrześcijanin zakochuje się w Chrystusie i odkrywa, że jest przez niego nieskończenie kochany i staje się pasjonatem budowania Kościoła. Jeśli to jest finalizacja charyzmatu, to dla zakonników i świeckich współdziałanie obok siebie w celu prawdziwej integracji oznacza akceptację życia „z dala od domu”, ponieważ punkt zbieżności i spotkania nie jest już tylko charyzmatem Instytutu/Zgromadzenia, ale staje się charyzmatem tego, kto odnalazł źródło charyzmatu.

Być może prawdą jest, że kończy się faza życia konsekrowanego, w której sposoby realizacji charyzmatu przechodziły przez dobrze zdefiniowane struktury charyzmatyczne i prawno-administracyjne. Być może przyszłość rezerwuje dla nas nowe sposoby odczytywania naszej wspólnej konsekracji chrzcielnej w ramach charyzmatu, który każdy przeżywa w swojej własnej tożsamości.

Istotnie, dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek jesteśmy wezwani, aby móc odróżnić to, co jest istotne i co stanowi podstawę naszej tożsamości świeckiej, konsekrowanej lub zakonnej, od tego, co nas naznaczyło i wyróżniło w określonej fazie historycznej. Zatem próba odczytania nowych możliwych form relacji w Rodzinie Charyzmatycznej wymaga przeżywania jej ze świadomością i odpowiedzialnością: świadomością, że każda proponowana idea, jak każda realizacja historyczna, naznaczona jest niekompletnością, stronniczością i odpowiedzialnością, co zmusza nas do ciągłego sprawdzania naszych relacji, aby zrozumieć, czy i w jakim stopniu odpowiadają temu, co Duch sugeruje Kościołowi. Właśnie w ten sposób charyzmat buduje Kościół, poszukując, zawsze „in fieri”, nie chcąc go definiować ani definiować sposobów jego realizacji.

Śmiem twierdzić, że uprzywilejowanym miejscem, w którym charyzmat działa w całości, jest Rodzina Charyzmatyczna, gdzie piecza nad tym darem jest wspólną odpowiedzialnością świeckich, zakonników i zakonnic, w odniesieniu do ich własnego powołania i tożsamości. Uczestnictwo w charyzmacie, w różnych stanach życia, jest bogactwem. Droga refleksji nad rodzinami charyzmatycznymi jest darem, który daje nam Pan, abyśmy mogli przeżywać czas łaski. Jest to wyzwanie, ale wielka szansa, ponieważ ta refleksja wyłoniła się z doświadczeń poszczególnych Zgromadzeń, aby szukać wspólnego miejsca porównań i wzrostu. To prawdziwy prezent.

Uznanie otrzymanego daru oznacza odpowiedzialne strzeżenie jego cenności i życie z wdzięcznością wobec Dawcy. Rodzina Charyzmatyczna nie jest naszym wynalazkiem, jest jednocześnie nową Łaską, ale także nową i większą odpowiedzialnością. Dar wzbudzony przez Ducha Świętego sprawia, że osoby zakonne i świeckie stają się towarzyszami podróży, którzy czują się wezwani do naśladowania Chrystusa śladami wspólnego Założyciela. Bogactwo charyzmatu ukazuje się w pełni, gdy konkretyzuje się w różnych sposobach życia chrześcijańskiego i dojrzewa komunia powołań, która jest niczym innym jak odkrywaniem i praktykowaniem komplementarności w świadectwie życia i apostolstwie. W żywotnej i wzajemnej komunii, ale na różne sposoby i formy, uobecniają charyzmat w życiu i misji Kościoła. Rodzina nie znosi, nie niszczy tożsamości czy różnych powołań, nie domaga się podobieństwa, które się rozpływa w masie, ale ułatwia odpowiedź na własne powołanie we wspólnej drodze współpracy w urzeczywistnianiu Bożego planu w życiu każdego w świetle tego samego charyzmatu. Ta różnorodność tożsamości i odpowiedzi powołaniowej, zjednoczone tym samym charyzmatem, który był dla każdego środkiem do odkrycia własnego powołania w Kościele, jest tym, co utrzymuje ten dar żywym.

Charyzmat jest darem i jako taki musi być strzeżony, ale nie możemy ryzykować przechowywania popiołów, musimy zebrać się wokół tego samego ognia, aby to ciepło wnieść do świata i do naszego życia. Dlatego bądźcie prawdziwymi świadkami tej Miłości.

Słowo współdzielenie mogłoby nas doprowadzić do banalnego błędu myślenia o charyzmacie jako o rzeczy, którą należy podzielić, rozdzielić a więc zubożyć go. Dzielenie się oznacza życie - z drugim człowiekiem, posiadanie wspólnego doświadczenia, wspólnej inspiracji, która pozwala nam rozpoznać braci w różnorodności, która tworzy komunię w różnych stylach życia. Na tej wspólnej drodze nie możemy pozwolić, by przeszłość nas blokowała, bo „tak zawsze było”, abyśmy mieli strach przed nowym. Ten strach, który nosimy w sobie i nigdy nie wypowiadamy głośno, że idąc razem każdy z nas coś straci. To jest prawdziwa porażka i jedyne alibi, którego używamy, aby nie zadawać sobie pytania, czego Bóg chce od nas dzisiaj, teraz, w tym doświadczeniu.

Wspólne miejsce do refleksji

Dzisiaj iść razem, zakonnicy i zakonnice oraz świeccy nie wynika z konieczności wypełniania braków lub zastąpienia nieobecnych, ale jest to jedyna prawdziwa odpowiedź na wezwanie, powołanie, misję, którą zostawił nam Chrystus: „Miłujcie się nawzajem tak, jak ja was umiłowałem”. Gdy żyję w rodzinie, i próbuję odpowiedzieć na moje wezwanie do miłości, jednocześnie pomagam i towarzyszę innym w ich życiu.

Drogi współdzielenia charyzmatu nie trzeba wymyślać, nie może to być wydarzenie jednodniowe, ale powinno być wynikiem drogi wspólnej formacji, która wyznacza drogę i rozwija przejście od przyjaźni do zażyłości, od współpracy w działaniu do przynależności do Rodziny charyzmatycznej, od obecności po wdzięczność. W ten sposób świeccy będą mogli odkryć, że przynależność nie jest wynikiem wyboru dokonanego przez zakonnika lub zakonnicę z prośbą o współpracę, ale jest odkryciem daru Ducha i odpowiedzią powołaniową. Formacja wspólna nie może już być rozumiana jako pouczenie lub przekazanie produktu paczkowanego, stworzonego przez zakonników i zakonnice i zaproponowanego świeckim, ale musi stać się pomocą dla wszystkich elementów (zakonnych i świeckich) w znalezieniu warunków, odniesienia, aby życie każdego człowieka stało się miejscem, w którym żyją najgłębsze wymiary i ukonkretniają się wybory zgodne z jego powołaniem.

Idea, która z jednej strony rodzi się jako istotna potrzeba poszukiwania wartości, sensów życia, i sensu historii ludzi. Ta idea , aby stać się projektem życiowym, musi być na różne sposoby podsycana poprzez dzielenie się sugestiami i marzeniami z ludźmi, których się akceptuje, a które mogą kształtować przyszłość i nadać „więcej” znaczenia temu, co się robi i kim się jest. Bycie razem w tej wspólnej podróży, jeden obok drugiego, pomaga przyswoić sobie (zinterioryzować) różne doświadczenia, które zostały wspólnie przeżyte , z dbałością o niezbędną równowagę między działaniem a byciem, bez zakładania czegoś z góry za pewnik.

Trzeba uczynić tak, żeby nawet trudne doświadczenia były elementem formacji, bo to pomaga w proporcjonalnie krótkim czasie przebyć „długą podróż od umysłu do serca”: to fascynujący aspekt wspólnej formacji. Temat Rodziny Charyzmatycznej powinien wkroczyć w kształcenie programowe młodych zakonników, dla których modele szkoleniowe są prawdopodobnie nadal związane głównie z przekazywaniem treści, wiedzy metodycznej zgodnej z ich rolą lub rozwojem własnych umiejętności, a nie ze zrozumieniem tego, co dzieje się albo ma się wydarzyć, albo powinno się wydarzyć.

W rzeczywistości, dzisiaj, wiele się o tym mówi, ale cała „kultura charyzmatyczna” nie znalazła jeszcze miejsca na wprowadzenie w życie i wypracowanie znaczeń. Pożądane byłoby stworzenie takich momentów i okazji, które umożliwiłyby dyskusję i dzielenie się pomysłami jak formować ludzi i szukać osób świeckich i konsekrowanych będących na tym samym poziomie.

Zanim staniemy się Rodziną Charyzmatyczną jesteśmy przede wszystkim Rodziną Bożą, a to popycha nas do stałego bycia uważnymi i otwartymi na to, co jest na zewnątrz i poza nami. Tylko w ten sposób będziemy chronieni przed jakąkolwiek formą autoreferencyjności, która zamyka nas w nas samych i między nami jak w klatce. Tylko w ten sposób nasza komunia powołań stanie się zapachem Ewangelii na świecie.

Wyzwania

Styl rodzinny: rozpoznamy czy jesteśmy rodziną po sposobie, w jaki będziemy razem.

Rodziny się nie wymyśla. ,trzeba nauczyć się tworzyć rodzinę. Nie wystarczy dzielić przestrzeń lub zapraszać świeckich do wspólnej modlitwy z zakonnikami i zakonnicami. Trzeba przede wszystkim czuć, przeżywać i oddychać rodzinną atmosferą. W równym stopniu należy czuć się odpowiedzialnym, dając świadectwo charyzmatowi w życiu, w swoich wyborach. Nie wystarczy głosić odpowiedzialności, trzeba jej szukać, kształcić się, by nią żyć, formować się w tym. Jest to droga, która stawia nas wszystkich, zakonników, zakonnice i świeckich, razem na tym samym poziomie we wspólnej formacji, która pozwala nam znaleźć wspólną formę, nową w odniesieniu do tej właściwej dla rodziny. Formacji, która być może musi kwestionować nie tylko, jak powiedzieliśmy, formację początkową zakonników i zakonnic, ale także formację, o której oni do tej pory myśleli dla swoich współpracowników świeckich lub pracowników.

Bycie „Rodziną” prowadzi przede wszystkim do bliskości, wzajemności, współbrzmienia i rezonansu emocjonalnego, który buduje zrozumienie komunii, która jest bardziej wymagające niż ogólna zażyłość. Porozumienie, które należy stale leczyć w świadomości, że bycie braćmi jest uznawane nie za odniesienie instytucjonalne, ale przede wszystkim przez życie tymi samymi przykładami, zjednoczone tymi samymi ideałami.

Współodpowiedzialność to nie współpraca, to nie tylko pomoc w robieniu rzeczy, nie oznacza posiadanie świeckich, którzy są od nas zależni. Nie możemy mówić tylko o obszarach zarządzania czy o odpowiednich rolach, które należy powierzyć świeckim, tak jakby ktoś posiadał całą własność czegoś, i oddawał z konieczności w zarząd innym, rozwiązaniem problemu nie jest znalezienie substytutów. Współodpowiedzialność zakłada bezinteresowność daru, rezygnację z obrony swoich ról, implikuje (nielogiczną) logikę pomocy w utracie, zakłada bezwarunkową miłość, jednym słowem dzieło miłosierdzia.

Prawdziwym wyzwaniem dzisiaj jest pokazanie miłości nie w słowach ale przez kochanie, tylko w ten sposób sens naszego wspólnego kroczenia nie jest już tylko pustym miejscem, które trzeba brakiem, który trzeba uzupełnić, albo pustką do wypełnienia, odpowiedzią na spadek powołań zakonnych. Jest to raczej konstytutywna i płodna instancja życia, rozpoznania darów charyzmatu, które każdy z nas ma w sobie, dostrzeżenia, że to, co wydaje się słabością (potrzebuje drugiego), jest w rzeczywistości siłą. Jest odkryciem zatem w tej wspólnej podróży tego, co stanowi prawdziwe wyzwanie, a mianowicie że relacje są podstawowe: a mówiąc jeszcze mocniej jest to nasza radykalna zależność od siebie. Powinniśmy móc powiedzieć: „To inny pomaga mi w pełni realizować moje powołanie w świetle tego samego charyzmatu. W ten sposób charyzmat, dar, zostaje uwolniony od (nielogicznej) logiki prawa, własności, konserwacji, kalkulacji, konieczności i otwiera się na nowe doświadczenie oparte na zaufaniu, bezinteresowności, miłosierdziu.

Wspólna wiara, wspólne powołanie na chrzcie, daje oparcie, potwierdza i dodaje otuchy. Charyzmat staje się w ten sposób przede wszystkim natchnieniem, popychaniem do szczerej i spójnej postawy miłości w życiu. od postawy prawa do posiadania, do zatrzymania, przechodzimy do postawy bycia świadkami daru, od bycia zazdrosnymi kustoszami popiołów, do proponowania innym, do dzielenia się, do bycia znakiem łaski.

Niebezpieczeństwa

Rodziny Charyzmatycznej nie można zdefiniować w sposób absolutny, sztywny, schematyczny. Nie może być ekskluzywna, a jedynie inkluzywna. Nie możemy popaść w błąd wyznaczania granic, dla których jedni są wewnątrz, a inni na zewnątrz. Nie możemy ryzykować powiązania ścieżki, którą kroczymy, z ideą wyłączności, przywileju, przywileju pierworodnego. Ci, którzy kroczą razem w Rodzinie Charyzmatycznej, nie mogą i nie powinni doświadczać tego jako sprawowania władzy, ale muszą uświadomić sobie, że są wezwani do większej odpowiedzialności wobec innych, by dawać świadectwo o charyzmacie otrzymanym jako dar, we własnym życiu z godnością i pokorą. Prawdziwą „mocą” musi być służba, bycie sługą drugiego. Tylko ci, którzy służą z miłością, potrafią zachować charyzmat: pokorną, konkretną służbę, bogatą w wiarę, na wzór św. Józefa, który umiał otworzyć ramiona na przyjęcie daru, który Bóg mu ofiarował aby przyjął całą ludzkość przez przyjęcie Jezusa.

Nie możemy popaść w błąd ukrywania się za prawną, schematyczną, rygorystyczną konfiguracją, która jest taka sama dla wszystkich. Z pewnością niektóre Zgromadzenia, po wspólnej wędrówce, osiągnęły już różne formy stowarzyszenia, z różnymi doświadczeniami form agregacyjnych ze wspólnotami zakonnymi, ale niekoniecznie musimy dążyć do jednej formy wspólnego doświadczenia. Nie ma doskonałej Rodziny Charyzmatycznej, do której można by dążyć i do której można by się dostosować. Zamiast tego musimy pozwolić, aby nasze wybory były wolnym owocem Ducha, który działa niezależnie od nas. Niezbędne jest zebranie się jedna obok drugiej na modlitwie, we wzajemnym słuchaniu, w poznaniu, które kształtuje Rodzinę. To sama Rodzina Charyzmatyczna musi zostać zakwestionowana w świetle jej własnego charyzmatu, własnej natury, jej przeszłości i drogi, którą zamierza obrać, aby zdecydować, jakie kroki podjąć.

Świeccy, zakonnicy i zakonnice, nie możemy popaść w niebezpieczeństwo, aby domagać się własności charyzmatu, zapominając, że nigdy nie możemy wymazać naszego długu względem braci i sióstr ponieważ otrzymaliśmy dar i nie możemy nie słyszeć wezwania do odpowiedzialności za ten dar. Charyzmat, z jakim spotkaliśmy się w naszym życiu, pomógł każdemu z nas odkryć znaki miłości Boga do nas i odczytać Jego plan Miłości w naszym powołaniu. Jesteśmy dzisiaj tutaj dzięki temu odkryciu i dzięki świadectwu kogoś, kto wcielił w życie charyzmat, który pozwolił nam odkryć, że jesteśmy kochani przez Boga.

Słowa kluczowe

• Miłosierdzie i świadectwo: słuchanie znaków czasu

• Dar charyzmatu dla Kościoła: rozpoznanie, że posiadamy jedno powołanie wynikające z chrztu

• Jedność powołań: jest to droga do przebycia, jest to podróż, a nie stan rzeczy.

Ikona Józefa, przybranego ojca Jezusa, może towarzyszyć nam w tej podróży,

My jesteśmy Józefem, który z biegiem lat zmienia szlachectwo z urodzenia na szlachetność ducha. Który czyni płodną swoją sprawiedliwość otwierając się na miłość. Który milczy, bo słucha Słowa wcielonego w małym Dziecku. Który się zakochuje i przeżywa traumę ze względu na swoje ludzkie oczekiwania, który jest niespokojny i wątpi, który pyta, który śpi, który śni, słucha i tłumaczy. Który zabiera Je ze sobą. Który kontempluje i medytuje. Który kocha bez posiadania. Który jest posłuszny, wstaje, odchodzi i udaje się do obcego kraju. Który wraca i znajduje właściwy dom. Który pracuje, kształci, czeka w codzienności ciągle niepewnej. Jesteśmy Józefem, jego droga jest naszą drogą, jego marzenie jest naszym marzeniem.

Nunzia Boccia

Pobierz załącznik:
Print Friendly, PDF & Email

Kalendarz

« Kwiecień 2024 »
Pn Wt Śr Czw Pt Sb Nie
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30          
Początek strony