Dokąd nas wiara prowadzi
(Święto Świętej Rodziny: Rdz 15,1-6; 21,1-3; Hbr 11, 8. 11-12. 17-19; Łk 2,22-40)
W jedenastym rozdziale Listu do Hebrajczyków słowo wiara jest przywołane 24 razy, prawie zawsze w sformułowaniu „przez wiarę”. Dzisiejsze czytania podkreślają wiarę Abrahama i Sary oraz Bożą obietnicę dotyczącą rodziny i potomków, którzy będą tak liczni jak gwiazdy.
Pierwsze czytanie mówi: „Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za zasługę”. Bóg przypisał pewną moc wierze Abrama, a to posłużyło za podstawę przymierza, które nastąpiło później.
Ta moc działa w dwóch kierunkach. Bóg przyjmuje naszą wiarę i odpowiada na nasze modlitwy, co widzimy we wspaniałych przykładach Symeona i Anny z dzisiejszej Ewangelii. Jednocześnie widzimy przemianę w ich życiu dokonaną przez wiarę: Anna „Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą”, podczas gdy Symeon oczekiwał dnia, w którym obietnica Pańska wobec niego zostanie wypełniona.
Wspólna wiara działa w ten sam sposób w grupach, rodzinach, wspólnotach i w Kościele. Gdy ktoś traci wiarę, wówczas cała wspólnota doznaje uszczerbku. Piękna Pani obserwowała to ze swojego miejsca w niebie i „postanowiła interweniować”. Jej słowa są bardzo podobne do tych, które Bóg powiedział do Abrama w Księdze Rodzaju: „Nie obawiaj się, bo Ja jestem twoim obrońcą; nagroda twoja będzie sowita”.
Odkryta na nowo wiara ma przynajmniej taki sam wpływ jak wiara, która nigdy nie została utracona. Ojciec Maksymina jest dobrym przykładem. Kiedy już uwierzył w objawienie, odzyskał wiarę chrześcijańską i powrócił do Sakramentów, które kiedyś porzucił, to postępował z większą niż kiedykolwiek gorliwością.
Nie powinno być dla nas zaskoczeniem, gdybyśmy się dowiedzieli, że wielu spośród świeckich żyjących duchowością La Salette, doświadczyło takiego właśnie nawrócenia. Ale dlaczego ograniczać to wyłącznie do świeckich? Bez wątpienia możemy włączyć to Siostry i Misjonarzy z La Salette.
Wiara stawia przed nami wymagania, a czasami może być uciążliwa, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę nasze własne słabości i wątpliwości. Ale tak jak Abraham i Sara, Symeon, Anna, nie wspominając już o Maryi i Józefie, możemy iść tam, dokąd wiara nas zaprowadzi.
Módlmy się, aby historia waszego i naszego życia przeplatała się często ze słowami: „przez wiarę”.
Wayne Vanasse, ks. René Butler MS
Kto? Ja?
(Czwarta Niedziela Adwentu: 2 Sm 7,1-5.8b-12.14a.16; Rz 16,25-27; Łk 1,26-38)
Gdy ujrzeli świetlistą kulę w miejscu, w którym chwilę wcześniej zjedli na obiad kawałek chleba i sera, Maksymin powiedział do Melanii, aby trzymała kij, gdyby pojawiło się jakieś niebezpieczeństwo. Byli przerażeni.
Piękna Pani rozumiała ich lęk. Ona też była „bardzo poruszona” powitaniem anioła. Uczyniła więc dla dzieci to samo, co anioł zrobił dla Niej mówiąc: „Nie lękajcie się” i wyjaśniła cel Jej przyjścia.
Wyobraźcie sobie, jak zareagowalibyście, gdybyście znaleźli się w podobnej sytuacji? Można by pomyśleć, co? Kto? Ja? Niemożliwe!
Spójrzmy na patriarchów, proroków i apostołów. Niektórzy czuli się niegodni swojego powołania, nieprzygotowani, a nawet bali się. Jednak żaden z nich nie wątpił w autentyczność tego powołania. Mimo, iż niektórzy zawiedli po drodze, wszyscy oprócz jednego pozostali wierni aż do końca.
Spójrzmy na króla Dawida. W naszym pierwszym czytaniu, jak i w wielu innych miejscach, Bóg nazywa go „moim sługą Dawidem”. Jednak Dawid, jak wiemy, miał poważne wady i popełnił ciężkie grzechy. Dlatego nie jest konieczne, aby być absolutnie doskonałym, aby służyć Panu.
Dzisiejszy psalm opisuje Bożą obietnicę dla Dawida w następujący sposób: „Zawarłem przymierze z moim wybrańcem, przysiągłem mojemu słudze, Dawidowi: Twoje potomstwo utrwalę na wieki i tron twój umocnię na wszystkie pokolenia”. Anioł z Ewangelii oświadcza, że słowo to wypełniło się w Jezusie: „Jego panowaniu nie będzie końca”.
Parafrazując dzisiejszą modlitwę mszalną, uznajemy, że Bóg wlał łaskę pojednania w serca tych, którzy odpowiedzieli na zaproszenie Matki Bożej z La Salette, aby „zbliżyć się”. Ona wzywa nas do posiadania serc, które należą w całości do Pana, jak mówi Pismo Święte o Dawidzie (1 Krl 11,4). To jest nasz udział w przymierzu.
Wtedy będziemy gotowi do podjęcia Bożego dzieła, które On nam powierzył, nawet jeśli On zna nasze słabości lepiej aniżeli my.
Maryja dała nam ten przykład. Jej „tak”, które wypowiedziała do anioła, zmieniło świat. Możemy wypowiadać tak, jak Ona „tak”, postępować zgodnie z Jej orędziem w nadziei, że coś zmienimy. Kto? Ty!
Wayne Vanasse, ks. René Butler MS
Raduj się zawsze
(Trzecia Niedziela Adwentu: Iz 62,1-2a.10-11; 1Tes 5,16-24; J 1,6-8.19-28)
Wszyscy znamy kogoś, kto nie należy do osób wesołkowatych. Niektórzy posiadają po prostu ponure usposobienie; inni boją się tego, co jest przed nimi albo opłakują jakąś stratę, niedawną lub starą. W tych i podobnych przypadkach trudno jest usłyszeć zachętę świętego Pawła: „Zawsze się radujcie”.
Płacząca Matka z La Salette ubolewa nad cierpieniem swojego ludu i niebezpieczeństwami jakie mu zagrażają, a nawet skarży się, że musi modlić się za nas nieustannie. Jej objawienie mogłoby się wydawać smutnym wydarzeniem, gdyby nie to, że powiedziała na początku: „Jestem tu po to, by wam opowiedzieć wielką nowinę”. Te słowa są podobne do tych z Księgi Proroka Izajasza: „Pan posłał mnie, abym głosił dobrą nowinę ubogim”.
Maryja ukazała się w kotlinie strumyka, ale po rozmowie z dziećmi wspięła się wyżej, a następnie wzniosła się poza ich zasięg, zanim zniknęła z ich oczu. Był to ruch od smutku do chwały.
La Salette jest miejscem radości. Odnosi się to nie tylko do góry, na której Piękna Pani postawiła swe stopy, ale ta radość odnosi się także do każdego sanktuarium, gdzie czci się Maryję z La Salette. Wielu przybywa tam ze smutkiem, ale większość odchodzi z uczuciem jak Maryja, „raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawicielu”, co jest echem słów Izajasza: „Ogromnie się weselę w Panu, dusza moja raduje się w Bogu moim”.
Często jest to głęboka wewnętrzna radość, cichy spokój, który nie jest tym samym, co jowialność. Taka radość nie może rozwiewać lęków, zatrzymać łez. Nie zawsze da się ją opisać, jej istnienia nie da się również zaprzeczyć.
Jan Chrzciciel został przedstawiony w dzisiejszej Ewangelii tymi słowami: „Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego”.
Oto wyzwanie dla ciebie. Zmień tekst na: „Pojawił się człowiek (twoje imię) posłany przez Boga, aby zaświadczyć o światłości”. Czy to radosna myśl?
Mamy powody by wierzyć, że Jan Chrzciciel był szczęśliwy w swojej służbie, gdy dowiedział się, że wszyscy idą teraz do Jezusa, odpowiedział: „Moja radość doszła do szczytu” (J 3,29).
Werset poprzedzający dzisiejszy tekst ewangeliczny brzmi: „światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła” (J 1,5). Taka też powinna być prawda o naszej radości. Oby nigdy nic jej nie pokonało.
Wayne Vanasse, ks. René Butler MS
Pocieszająca sprawiedliwość
(Druga Niedziela Adwentu: Iz 40,1-5.9-11; 2P 3,8-14; Mk 1,1-8)
Kilka miesięcy temu, w jednej z niedzielnych liturgii Słowa, podobnie jak dzisiaj komentowaliśmy te słowa Psalmu 85: „ucałują się sprawiedliwość i pokój”. Mówiliśmy wówczas, że te słowa wyrażają jakieś istniejące przeciwieństwa. Dzisiaj odczytujemy te słowa w innej perspektywie.
We współczesnych językach słowo sprawiedliwość jest terminem prawnym. W wiadomościach słyszymy często o osobach lub grupach „domagających się” sprawiedliwości. Ale w Biblii jest to przede wszystkim pojęcie teologiczne. Podobnie jak pokój, tak i sprawiedliwość, jest darem Boga dla swojego wiernego ludu.
Prorok Izajasz wyraża się w cudownych i pocieszających słowach, przepowiadając koniec wygnania, które było Bożą karą za nieprawość Jego ludu. Święty Piotr przypomina nam o Bożej obietnicy „nowego nieba i nowej ziemi, w których zamieszka sprawiedliwość”. Niektóre tłumaczenia mówią o „prawości”. Tak czy inaczej, oznacza to stan tych, którzy są tacy, jakimi powinni być.
W tym sensie, Jan Chrzciciel był sprawiedliwy, ponieważ był wierny swojemu powołaniu. Maryja była również sprawiedliwa, gdy podczas Zwiastowania uznała i przyjęła swoją rolę służebnicy Pańskiej. Oboje, w swojej pokornej służbie, byli tacy, jacy powinny być.
Kiedy rozważamy orędzie Maryi z La Salette, jesteśmy skłonni powiązać sprawiedliwość z „ramieniem mojego Syna”. Ale kiedy przyznamy się do naszego grzechu i pokornie się Bogu poddamy, o co Ona prosi, możemy usłyszeć Jej czułe i pocieszające słowa.
Często zwracamy uwagę na krzyż, który był zawieszony na piersi Maryi. Dzisiaj jest tak samo. Zobacz, jak to odzwierciedla słowa proroka Izajasza, jakby były one skierowane do Pięknej Pani: „Wstąp na wysoką górę! Podnieś mocno twój głos! Podnieś głos, nie bój się! Powiedz: «Oto wasz Bóg!»”
Jak pisze św. Piotr: „Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy… ale on jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich chce doprowadzić do nawrócenia”.
Są to naprawdę pocieszające słowa. To, co dodaje nieco później, jest bardziej wymagające: „jakimi winniście być wy w świętym postępowaniu i pobożności?”
Jak piękne byłoby nasze życie, gdybyśmy niezależnie od tego, jak niegodni jesteśmy, mogli zawsze pocieszać, mówić z czułością i głosić przebaczenie grzechów, z dobrocią, prawdą, sprawiedliwością i pokojem. Jest to jeszcze jeden sposób na głoszenie orędzia z La Salette.
Wayne Vanasse, ks. René Butler MS
Powrót łaski Bożej
(Pierwsza Niedziela Adwentu: Iz 63,16b-17.19b; 64,2b-7; 1Kor 1,3-9; Mk 13,33-37)
Prorocy z przyjemnością opowiadają Bogu to, co On już wie. Dzisiejsze pierwsze czytanie zaczyna się od takiego właśnie stwierdzenia: „Ty, Panie, jesteś naszym ojcem, odkupiciel nasz – to Twoje imię odwieczne”. Księga Izajasza przywołuje przeszłość, w której Bóg dokonywał „wspaniałych rzeczy” dla swojego ludu. On naprawdę mówi: „Panie, zrobiłeś to już wcześniej. Uczyń to raz jeszcze!”
Bóg zamiast zmuszać Izraela do powrotu do Niego, pozwolił swojemu ludowi zboczyć z Jego drogi i ponieść konsekwencje. To właśnie w takiej sytuacji Maryja przyszła do La Salette.
Izajasz dodaje: „Obyś wychodził naprzeciw tym, co radośnie pełnią sprawiedliwość i pamiętają o Twych drogach”. Prorok doskonale wie, że te słowa nie opisują postawy i zachowania ludu, ponieważ dodaje: „Nikt nie wzywał Twojego imienia”.
Piękna Pani mówi nam, że nieustannie modli się za nas do swojego Syna. Częścią tej modlitwy jest z pewnością przypominanie Mu tego, co dla nas zrobił. Następnie, przemawiając do dwojga dzieci, przypomina o niewierności swojego ludu, a niesiony przez nią krzyż służy jako przypomnienie o odkupieniu dokonanym przez Jej Syna, który jest źródłem naszej nadziei.
W modlitwie na rozpoczęcie dzisiejszej Mszy św. prosimy Boga, „abyśmy przez dobre uczynki przygotowali się na spotkanie przychodzącego Chrystusa”. Musimy to dobrze zrozumieć. Nie chodzi o to, że mamy nadzieję zasłużyć na zbawienie przez nasze czyny. Przeciwnie, Temu, który już nas zbawił, pragniemy ofiarować to, co On sam mówi, że mu się spodoba.
Być może miałeś decydujący moment w twoim życiu, kiedy przyjąłeś wiarę w prawdziwie osobisty sposób. Twoje życie zmieniło się pod pewnymi względami i postanowiłeś żyć jak najpełniej twoim chrześcijańskim życiem.
Adwent jest doskonałym czasem na modlitwę, aby Bóg odnowił swoją łaskę w nas. Czynimy to słowami dzisiejszego psalmu: „Wyciągnij rękę na mężem Twej prawicy, daj nam nowe życie, a będziemy Cię chwalili”.
W naszych sercach możemy usłyszeć jego odpowiedź: „Dziecko moje, zwróć się do mnie, pozwól mi zobaczyć twoje oblicze, a będziesz zbawiony”. Może to przypomni mi o moim oddaniu i powiem: „Panie, zrobiłeś to już wcześniej. Uczyń to raz jeszcze!”
Wayne Vanasse, ks. René Butler MS
Dzieła miłosierdzia
(Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata: Ez 34,11-12.15-17; 1Kor 15,20-26.28; Mt 25,31-46)
Od trzech tygodni Ewangelie niedzielne przedstawiają nam sąd ostateczny, stosując za każdym razem inny obraz, który oddaje jakąś część tego wydarzenia. Dwa tygodnie temu była mowa o gotowości na powrót Chrystusa; w zeszłym tygodniu była mowa o zaradności w Jego służbie; dziś jest mowa o dziełach miłosierdzia.
Król będący na swoim tronie znajduje się na szczycie społecznej hierarchii. Chrystus, nasz król, utożsamia się jednak z „tymi najmniejszymi”, którzy znajdują się na marginesie społeczeństwa. Służba Jemu musi obejmować właśnie ich.
Kościół naucza, że oprócz karmienia głodnych, musimy pracować nad wyeliminowaniem podstawowych przyczyn głodu. Zasada ta odnosi się do każdego dzieła miłosierdzia, które możemy sobie wyobrazić, czy to dotyczącego „ciała” czy też „duszy”. Często wymaga ona odwagi, by wypowiadać niepożądane prawdy.
Maryja w La Salette, nie zapominając o tym, że była pokorną służebnicą, utożsamia się z „tymi najmniejszymi”, wybierając takich właśnie świadków, a nie innych. Proponuje lekarstwo na duchowe przyczyny cielesnych cierpień swojego ludu, mówiąc prawdę o ich braku wiary i czci dla Jej Syna, Chrystusa Króla.
Pojednanie ma na celu przywrócenie pokoju; jest to myśl, która przyciąga i pociesza. Ale dzieło pojednania, jak pokazuje Piękna Pani, nie jest łatwe. Wymaga ono delikatnej stanowczości. To może być wyzwanie.
W obrzędzie chrztu, namaszczenie świętym krzyżmem łączy nas symbolicznie z Chrystusem jako kapłanem, prorokiem i królem. Oznacza to, że otrzymujemy także Jego rolę prowadzenia, przewodzenia i ochrony jego owczarni, troski się o Jego lud. To, jak to robimy, zależy od wielu czynników, w tym od naszej osobowości, naszych talentów i naszych najgłębszych wartości.
Większość z nas może przynajmniej dawać przykład, mówiąc prawdę i robiąc to, co właściwe - tak, aby zainspirować innych do zrobienia tego samego.
Jednocześnie w centrum uwagi nie znajdujemy się my sami. Niezależnie od tego, jaką formę mają nasze dzieła miłosierdzia, nigdy nie są one spektaklem. Jezus jest w centrum, na początku i na końcu. Jeśli możemy służyć jako „kanały” Jego prawdy i miłości, nigdy nie musimy obawiać się nadchodzącego wyroku.
Wayne Vanasse, Ks. René Butler, M.S.
Cnotliwa żona, gorliwa wiara
Przedstawiony w Lekcjonarzu poemat (dzisiejsze pierwsze czytanie) w ośmiu wersetach wychwala dobrą panią domu. Cały tekst pochwalny zajmuje w Biblii 22 wersety. Większość z nich opisuje umiejętności kobiety, ale jeden z wersetów różni się od pozostałych. Zamiast mówić o tym, co ona robi, obrazuje to, jaka jest: „Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno; chwalić należy niewiastę, która boi się Pana”. Tutaj, jak w wielu innych miejscach w Księdze Przysłów, odnajdujemy fundamenty godnego życia, na których zbudowane jest wszystko inne.
Fundamentem chrześcijańskiej tożsamości jest dar wiary. Jeżeli jest on słaby, nie jest w stanie udźwignąć innych duchowych prezentów, którymi Bóg chce nas bezinteresownie obdarzać.
Św. Paweł mówi nam: „Nie jesteśmy synami nocy ani ciemności”, ale bywają chwile, kiedy wydaje nam się, że tak jest. Nasza Pani z La Salette, pojawia się w świetle, przychodzi, aby nam pomagać kroczyć drogą Pana. Jest ona drogowskazem niezawodnej nadziei, niesie na swoich piersiach obraz idealnej Miłości. W swojej wypowiedzi porusza kwestię wiary, a szczególnie naszej relacji z Bogiem, przepełniona jest troską o dobro innych, świadczą o tym Jej łzy.
Pewnego dnia Apostołowie poprosili Jezusa, by dodał im wiary. Dobrze by było, gdybyśmy od czasu do czasu odmawiali tę modlitwę za samych siebie, za nasze rodziny i przyjaciół. Dzięki temu będziemy mogli wzrastać w nadziei, a szczególnie w miłości, to pomoże nam stać się miłosiernymi i kochającymi, wydamy owoce tego, co Bóg w nas zasiał.
Czy, używając obrazu z dzisiejszej przypowieści, będziemy na tyle silni, byśmy stali się dobrymi i wiernymi sługami w małych rzeczach? Każdy, zgodnie ze swoimi możliwościami, współpracując z łaską bożą, będzie mógł pomnożyć powierzone talenty i przedstawić Mistrzowi godny zysk, gdy powróci.
Oto pytania, które się w związku z tym pojawiają: jaka jest moja wiara i w jaki sposób mogę najlepiej służyć Panu? Odpowiedzi są różne, ale mają to samo źródło: wiarę, nadzieję, miłość i nieustanną radość.
Dzisiejsza kolekta mszalna wyraża tę myśl w następujący sposób: „Szczęście trwałe i pełne możemy znaleźć tylko w wiernym oddaniu się Bogu twórcy wszelkiego dobra”.
Wayne Vanasse, Ks. René Butler, M.S.
Wybierz mądrość
(32 Niedziela zwykła: Mdr 6,12-16; 1Tes 4,13-14; Mt 25,1-13)
Przypowieść o pannach głupich i mądrych jest opowiadaniem, w którym zawarte jest ostrzeżenie. Po tym, jak nie udało im się powitać pana młodego w chwili jego przybycia, głupie panny nie są już mile widziane na uczcie. Ich brak mądrości drogo ich kosztował.
Jezus zachęca swoich uczniów, aby byli jak panny mądre, nie tylko przewidując Jego powrót, ale także czyniąc to, co jest konieczne, aby się do niego przygotować.
W Biblii mądrość obejmuje wiele idei, takich jak umiejętności praktyczne, bystrość, głębokie myśli i, jak w przypowieści, roztropność. Obejmuje ona również studiowanie Pisma Świętego, aby nauczyć się używać otrzymanej wiedzy w celu odróżnienia dobra od zła, zgodnie z wolą Bożą.
Tak czytamy dzisiaj w Psalmie 63: „Gdy myślę o Tobie na moim posłaniu i o Tobie rozważam w czasie moich czuwań”. W Psalmie 119 znajdujemy słynny werset: „Twoje słowo jest pochodnią dla moich stóp, światłem na mojej ścieżce”.
Ale jeśli ta mądrość nie jest pożądana, to nie może być znaleziona. Dlatego też, w 1846 roku, dwojgu prostym dzieciom w Alpach Francuskich, w kuli światła, ukazała się Piękna Pani. Chodziło Jej o to, by Jej słowa były lampą dla ich stóp i światłem na ścieżkach Jej ludu.
Przez swoją urodę i delikatność przyciąga nas, jak Melanię i Maksymina, ku swojemu światłu, a dokładniej ku światłu Jej ukrzyżowanego Syna. Święty Paweł i Mądra Dziewica, którą Ona jest, nie chcą, abyśmy trwali w niewiedzy co ważnych spraw. Ona zatem oświetla drogę między Jezusem a Jej ludem i ukazuje dystans, jaki grzech tworzy między Nim a nami.
Wreszcie, przez swoje współczucie, prowadzi nas Ona ku nadziei, że otrzymamy mądrość, która pochodzi z nawrócenia, oraz że otrzymamy również korzyści obiecane tym, którzy powracają do Pana.
Maryja mówi o modlitwie, Dniu Pańskim, Mszy św. i Wielkim Poście. Te, wraz z naszym osobistym zaangażowaniem i pobożnością, są jak olejek w przypowieści, symbolizujący trwającą odnowę naszego życia w Chrystusie.
Niech nasza lampa będzie zawsze zapalana, gdy modlimy się z Psalmistą: „Bo stałeś się dla mnie pomocą… i w cieniu Twych skrzydeł wołam radośnie”.
Wayne Vanasse, Ks. René Butler, M.S.
Cóż za miłość!
(Uroczystość Wszystkich Świętych: Ap 7, 2-4. 9-14; 1J 3,1-3; Mt 5, 1-12)
W dzisiejszych czytaniach powracają dwa tematy: liczenie i czystość. Księga Apokalipsy przedstawia dwie grupy wśród zbawionych: sto czterdzieści cztery tysiące z plemion Izraela, a następnie tłum, którego nikt nie mógł policzyć. W Pierwszym Liście św. Jana, jesteśmy zaliczeni (nazwani) do synów Bożych. A w Ewangelii znajduje się lista zawierająca kilka błogosławieństw - rodzaj podręcznika do naśladowania.
Jedno z nich brzmi: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą”. Święty Jan pisze: „Każdy zaś, kto pokłada w Nim tę nadzieję… uświęca się”. A w pierwszym czytaniu niezliczone tłumy „opłukali swe szaty i wybielili je we krwi Baranka”.
Psalm łączy te dwa tematy w tych słowach: „Kto wstąpi na górę Pana, kto stanie w Jego świętym miejscu? Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca, który nie skłonił swej duszy ku marnościom”.
Pragniemy być zaliczeni do „sług Bożych”, jak mówi Księga Apokalipsy. Jeśli mamy być naprawdę wierni w jego służbie, musimy posiadać czyste serce.
Pojęcie to jest podobne do pojęcia czystego złota; wszystkie zanieczyszczenia zostały usunięte. W kategoriach moralnych odnosi się ono do integralności chrześcijańskiego życia, do pełni chrześcijańskiej miłości.
W kontekście słów zjawienia Maryi w La Salette możemy sparafrazować słowa św. Jana: Zobacz, jaką miłość obdarzyła nas Piękna Pani, że nazywa nas swoimi dziećmi, swoim ludem. Niosąc na piersi lśniący wizerunek swego Syna, ukazuje nam bezgraniczne miłosierdzie Boże. Jak wszystkie dzisiejsze czytania, daje nam jasną nadzieję, która jednak opiera się na jednym podstawowym oczekiwaniu: poddania się, które również nazywa nawróceniem.
Nie powinno nas to zniechęcać ani, co gorsza, prowadzić do skrupułów. Wymaga to jednak całkowitego przyjęcia osoby Jezusa Chrystusa i praktykowania naszej wiary, pokornego przyjęcia nauki Kościoła i uczciwego rachunku sumienia.
Świety Jan mówi nam, że zobaczymy Boga takim, jakim On naprawdę jest. Módlmy się, abyśmy z z łagodnym i pokornym sercem mogli mieć pewną nadzieję, że zostaniemy zaliczeni do tych, którzy szukają miłosiernego oblicza Boga.
Wayne Vanasse, Ks. René Butler, M.S.
Reputacja
(30 Niedziela zwykła: Wj 22,20-26; 1Tes 1,5-10; Mt 22,34-40)
Nikt nie mógł posądzić św. Pawła o pochlebstwa. Tak więc, kiedy pisze do Tesaloniczan: „okazaliście się wzorem dla wszystkich wierzących…”, wyraża to, o czym rzeczywiście był przekonany.
Jakże inaczej jest w słowach Pięknej Pani! Jej lud, daleki od bycia wzorem, zdobył zupełnie inną reputację, którą można by nazwać duchowym lenistwem. Jednak po jej objawieniu, pewna liczba osób, wśród nich ojciec Maksymina, postanowiła przywrócić Jej, że tak powiem, dobrą opinię.
Reputacja jest ważna. Nikt nie lubi być wyśmiewany, obrażany lub umniejszany za to, co uważa, że na to zasługuje. Wszyscy wolelibyśmy być znani z tego, co robimy dobrego, aniżeli znani z naszych wad.
Paweł mówi do Tesaloniczan, że inne wspólnoty chrześcijańskie słyszały o nich jak to „nawrócili się od bożków do Boga, by służyć Bogu żywemu i prawdziwemu”. W ten sposób przestrzegali największego przykazania.
W dodatku przestrzegali przykazania miłości bliźniego. Byli znani ze swojej misyjnej gorliwości: „dzięki wam nauka Pańska stała się głośna nie tylko w Macedonii i Achai, ale wasza wiara w Boga wszędzie dała się poznać”.
Misjonarze z La Salette, Siostry Saletynki i towarzyszący nam Świeccy mają dobrą reputację, między innymi, dzięki duchowi gościnności i pragnieniu promowania pojednania. Jako jednostki niekiedy jesteśmy niedoceniani, ale możemy mieć nadzieję, że można o nas powiedzieć, że nasza miłość do Boga wyraża się także w miłości do bliźniego.
Ważne jest zachowanie właściwej równowagi, zwłaszcza gdy nasza wiara może być niepożądana w obcym świecie, jakim jest nasze współczesne, świeckie społeczeństwo. To właśnie wtedy świadectwo naszego chrześcijańskiego stylu życia ma największe znaczenie.
Chrześcijański styl życia to słynna lista owoców Ducha Świętego, o których mówi św. Paweł: „miłość, radość, pokój, cierpliwość, dobroć, hojność, wierność, łagodność, opanowanie”. Możemy też dodać do tego świadectwo Maryi w La Salette: jej łzy i nieustanną modlitwę, w odpowiedzi na grzech i cierpienie.
W ten sposób mamy nadzieję żyć w pokoju ze wszystkimi. Niech nasza reputacja przynajmniej wzbudzi w innych ciekawość i przyciągnie ich do Tego, który nas pociąga.
Wayne Vanasse, Ks. René Butler, M.S.