To niemożliwe?

(Druga Niedziela Wielkanocna, Rok B: Dz 4,32–35; 1J 5,1–6; J 20,19–31)

Dla apostoła Tomasza jedna rzecz była pewna: Jezus był martwy i pogrzebany. Dlatego też było po prostu niemożliwe, aby inni widzieli Go żywego. Drzwi jego umysłu były jeszcze bardziej zamknięte niż te w miejscu, gdzie uczniowie byli zgromadzeni wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia.

Kolejna niemożliwa rzecz jest przedstawiona jako fakt w pierwszym czytaniu. „Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich, którzy uwierzyli. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne”. A w Psalmie czytamy: „Kamień odrzucony przez budujących, stał się kamieniem węgielnym”.

Te rzeczy są nie do pojęcia dla człowieka, dlatego psalmista dodaje: „Stało się to przez Pana i cudem jest w naszych oczach”. Drugie czytanie ujmuje to w inny sposób: „zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara”.

Każdy, kto widział stan chrześcijaństwa w dziewiętnastowiecznej Francji, mógł pomyśleć, że Kościół nie jest w stanie przetrwać, biorąc pod uwagę wrogość wokół niego i słabą wiarę wielu jego członków. Jednak, podobnie jak Apostołowie, którzy „z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa”, Matka naszego Pana z wielką czułością wzywała swój lud do pojednania i nawrócenia serca, poprzez wierny powrót do modlitwy i Eucharystii.

Dzisiejsza ewangeliczna opowieść o Tomaszu przypomina nam, abyśmy nie uważali naszej wiary za coś oczywistego, ale raczej pielęgnowali ją jako największy i najpiękniejszy z darów. Tak, Jezus może przejść przez zamknięte drzwi obojętności, samozadowolenia, pychy, przygnębienia, itd. Ale czy my naprawdę chcemy postawić się w takiej sytuacji?

Jezus miłosiernie podjął inicjatywę, aby przywrócić Tomaszowi należne mu miejsce wśród Apostołów. Następnie ogłosił błogosławieństwo: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. To jest również dla nas.

Dzisiejsza modlitwa na rozpoczęcie pięknie wyraża ten cel: „abyśmy wszyscy głębiej pojęli, jak wielki jest chrzest, przez który zostaliśmy oczyszczeni, jak potężny jest Duch, przez którego zostaliśmy odrodzeni, i jak cenna jest Krew, przez którą zostaliśmy odkupieni”.

Wayne Vanasse, ks. René Butler MS

Print Friendly, PDF & Email
Ostatnio zmieniany sobota, 27 marzec 2021 22:07

Dość bycia tylko widzem

(Wielkanoc, Rok B: Dz 10,34a.37–43; Kol 3,1–4 lub 1Kor 5,6b–8; J 20,1–9)

Wielki Tydzień może być przeżywany jako podróż lub, jeszcze lepiej, jako pielgrzymka do pustego grobu. Pamięć o Wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek i o Jego Męce w Wielki Piątek, a zwłaszcza Wigilia Paschalna mają na celu odnowienie, wzmocnienie i pogłębienie naszej wiary.

Dziś możemy wołać razem z psalmistą: „Oto dzień, który Pan uczynił; radujmy się nim i weselmy” oraz „Nie umrę, ale żyć będę i głosić dzieła Pana”.

Tutaj, podobnie jak w pierwszym czytaniu, znajdujemy pojęcie świadectwa. W naszym saletyńskim kontekście, zawsze mówimy o Melanii i Maksyminie jako świadkach objawienia, bo rzeczywiście nimi byli. Ale czy nigdy nie uderzyło Was, że sama Piękna Pani przyszła jako świadek?

„Jestem tu po to, by wam opowiedzieć wielką nowinę” - powiedziała, ale Jej nowina nie była tylko zwykłą informacją. Wiedząc to, co wiedziała i widząc to, co widziała wśród swego ludu, czuła się nie tylko zobowiązana do ciągłego wstawiania się za swoim ludem, ale także do mówienia. Dawała świadectwo o swoim ukrzyżowanym Synu, nosząc Jego wizerunek na swojej piersi. Ale w oślepiającym świetle krzyża odbijała się także chwała zmartwychwstania.

Kościół daje nam możliwość wyboru drugiego czytania. Pierwszy List do Koryntian podkreśla słowo, które w najbliższych tygodniach będziemy często słyszeć: „pascha”. Moglibyśmy pomyśleć, że oznacza to wyłącznie coś związanego z chrześcijańską wielkanocą. Ale pierwotnie to słowo oznacza żydowską paschę.

To nie przypadek, że męka i śmierć Chrystusa wydarzyły się w czasie święta Paschy. Stał się On naszym Barankiem Paschalnym, aby Jego krew mogła naznaczyła nasze serca i dusze, aby śmierć nie uczyniła nam żadnej krzywdy, i abyśmy otrzymali dar życia wiecznego w Chrystusie.

Jeśli Wielki Post przyniósł nam wewnętrzne nawrócenie, to wyobraźmy sobie, czego może jeszcze dokonać w nas Wielkanoc? Czy Duch Święty działa w nas, gdy wchodzimy do pustego grobu? Co powiemy i zrobimy, gdy wrócimy stamtąd do naszego codziennego świata? (Wyobraźmy sobie tych pogan z pierwszego czytania, którzy usłyszeli kazanie Piotra).

Być może jako chrześcijanie byliśmy tylko widzami lub obserwatorami. Czy nie nadszedł czas, abyśmy stali się kimś więcej, abyśmy znaleźli sposób na dzielenie się naszą wielkanocną radością?

Wayne Vanasse, ks. René Butler MS

Print Friendly, PDF & Email
Ostatnio zmieniany niedziela, 14 marzec 2021 15:46

Dobrowolne upokorzenie

(Niedziela Palmowa, Rok B: Iz 50,4–7; Flp 2,6–11; Mk 14,1–15,47)

Jezus przewidział okrzyki podziwiającego Go tłumu. Przewidział i przygotował nawet „wierzchowca”, aby być bardziej widocznym. Ludzie byli zachwyceni, że mogą Go powitać jako swojego przywódcę, swojego bohatera.

Jezus zaakceptował to wszystko.

Przewidział też zdradę Judasza, zaparcie się Piotra, ucieczkę uczniów, szyderstwa swoich wrogów, wypełniając w ten sposób proroctwo Izajasza o cierpiącym słudze z dzisiejszego czytania ze Starego Testamentu: „Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. Nie zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i opluciem”.

Jezus przyjął to wszystko.

Słabość u bohatera była zawsze pogardzana, nic więc dziwnego, że uwielbienie tłumu przerodziło się w wezwania do śmierci Jezusa. Jego hańba była taka, że wybrali nowego bohatera, człowieka zwanego „Barabaszem, uwięzionego z buntownikami, którzy popełnili zabójstwo w czasie rozruchów”.

To, czego nie wiedzieli i nie mogli wiedzieć, to fakt, że całe to upokorzenie było dobrowolne. Święty Paweł pisze, że Chrystus Jezus w posłuszeństwie - jak jasno wynika z Ewangelii - woli Ojca, uniżył samego siebie przyjąwszy postać sługi. „Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył (…), aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano (…). I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem – ku chwale Boga Ojca”.

Dlatego potrzebujemy „języka ucznia”, jak cierpiący sługa Izajasza. Nie mówimy tu o darze elokwencji, ale o zdolności „pocieszania zmęczonych słowem zachęty”. To powinno nam jako Saletynom, przyjść naturalnie, jeśli przyjmiemy postawę Pięknej Pani.

Nawet jeśli wyrażanie naszej wiary spotyka się z odrzuceniem, mamy tę samą pewność, co Sługa Boży:

„Pan Bóg mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, (…) i wiem, że wstydu nie doznam”.

Czy przyłączylibyśmy się do tłumu, który domagał się śmierci Jezusa? Któż to może powiedzieć? Ważniejsze jest jednak pytanie, czy dzisiaj jesteśmy gotowi pójść za Jego przykładem pokory i posłuszeństwa.

Wayne Vanasse, ks. René Butler MS

Print Friendly, PDF & Email
Ostatnio zmieniany sobota, 06 marzec 2021 21:54

Hojny Duch

(Piąta Niedziela Wielkiego Postu, Rok B: Jr 31,31–34; Hbr 5,7–9; J 12,20-33)

Czy zastanawia cię to, że w Liście do Hebrajczyków czytamy, iż Jezus, „chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego” Czy nie był On zawsze doskonałym, posłusznym Zbawicielem?

Od początku Wielkiego Postu świadomie dążymy do doskonałości i świętego posłuszeństwa, zwanego też uległością. Znamy zmagania, w których pragniemy zwyciężyć nasze grzeszne impulsy i obsesje, aby „być rzuconym w ziemię i obumrzeć”, jak mówi Jezus w dzisiejszej Ewangelii. Ale jeśli postrzegamy to przede wszystkim jako coś, co sami musimy osiągnąć, mając nadzieję, że na Wielkanoc będziemy mogli powiedzieć: „Udało się!”, to nie rozumiemy, o co w tym wszystkim chodzi.

Spójrzmy na inne czytania, zwłaszcza na Psalm. „Zmiłuj się nade mną, Boże… zgładź moją nieprawość… obmyj mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego… Stwórz we mnie serce czyste i odnów we mnie moc ducha… Nie odrzucaj mnie… i nie odbieraj mi świętego ducha swego”. Naszą rolą w tym wszystkim jest po prostu pokorne pochylenie się przed naszym kochającym Bogiem. On wykonuje całą pracę.

Dopiero po tym wszystkim psalmista podejmuje postanowienie: „Będę nieprawych nauczał dróg Twoich i wrócą do Ciebie grzesznicy” - myśl droga każdemu sercu, które poznało orędzie z La Salette. Myśl radosna, choć czasem trudna. Celebracja sakramentu pojednania może dać nam odwagę, by to uczynić.

Również w Księdze Jeremiasza czytamy, że to wszystko jest dziełem Boga. „Zawrę z nimi nowe przymierze (…). Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercach. Odpuszczę im występki, a o grzechach ich nie będę już wspominał”. Wszystko to w jednym celu: „Będę im Bogiem, oni zaś będą Mi ludem”. Piękna Pani przychodzi, aby odnowić w nas tę nadzieję.

Tuż przed Komunią jedna z modlitw odmawianych przez kapłana kończy się słowami: „wybaw mnie przez najświętsze Ciało i Krew Twoją od wszystkich nieprawości moich i od wszelkiego zła; spraw także, abym zawsze zachowywał Twoje przykazania i nie dozwól mi nigdy odłączyć się od Ciebie”.

Jest to echo słów Jezusa: „Kto zaś chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa”. Nosząc na sobie obraz swojego doskonałego, posłusznego, ukrzyżowanego Syna, Maryja zaprasza nas, abyśmy razem z Nią stanęli u stóp Jego krzyża.

Wayne Vanasse, ks. René Butler MS

Print Friendly, PDF & Email
Ostatnio zmieniany niedziela, 28 luty 2021 14:28

Powrót do Jerozolimy

(Czwarta Niedziela Wielkiego Postu, Rok B: 2 Krn 36,14–16.19–23; Ef 2,4–10; J 3,14-21)

Cyrus, król Persji, szanował kultury i religie narodów znajdujących się pod jego panowaniem. Musiał on jednak otrzymać jakieś objawienie od Boga Izraela, gdyż napisał: „Wszystkie państwa ziemi dał mi Pan (używa imienia YHWH), Bóg niebios”.

Pozwala on Żydom przebywającym na wygnaniu w całym swoim rozległym królestwie do powrotu, to znaczy do powrotu do Jerozolimy. Dzisiejszy Psalm odzwierciedla czas wygnania i pokazuje, jak cenna była Jerozolima dla ludu Bożego.

Powrót do Jerozolimy jest wyjątkowo trafnym obrazem Wielkiego Postu. Podążanie oznacza cel. Powrót oznacza nawrócenie. Wejście do góry sugeruje walkę. Wielki Post jest tym wszystkim.

Zacznijmy od pojęcia walki. Jednym z największych darów, jakimi Bóg nas obdarzył, jest wolna wola, której słusznie bronimy zarówno dla siebie, jak i dla innych. Święty Paweł przypomina nam dzisiaj, że jesteśmy dziełem Bożym, „stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili”. Dostosowanie naszej woli do woli Bożej wiąże się z ofiarą, ma swoją cenę.

Powrót, w języku wielkopostnym, oznacza powrót do naszego Zbawiciela. Wystarczy jeden przykład z Pisma Świętego: „Usunąłem twe grzechy jak chmurę i twoje wykroczenia jak obłok. Powróć do mnie, bo cię odkupiłem” (Iz 44,22).

Celem wreszcie nie jest miejsce czy też praca. Jest nim czas - dawny lub niedawny - w którym byliśmy najbardziej świadomi prawdy zawartej w dzisiejszej Ewangelii: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”. Odkrywając tę prawdę na nowo dla siebie, czyż nie chcielibyśmy, aby wszyscy wokół nas o tym wiedzieli?

Orędzie z La Salette zawiera wszystkie te elementy. Niektóre z nich są trudne do zrozumienia i przyjęcia. Jest to wezwanie do powrotu do Boga. Proponuje cel ogólny, a także bardziej szczegółowy.

Orędzie z La Salette zawiera wszystkie te elementy. Niektóre rzeczy są trudne do zrozumienia i zaakceptowania. Jest to wezwanie do powrotu do Boga. Proponuje on cel ogólny, a także bardziej szczegółowy.

Jako świeccy, Siostry i Misjonarze z La Salette, czyż nie moglibyśmy odnaleźć „dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował” w słowach Maryi: „Ogłoście to całemu mojemu ludowi”?

Wayne Vanasse, ks. René Butler MS

Print Friendly, PDF & Email
Ostatnio zmieniany niedziela, 21 luty 2021 10:26

Pan, nasz Bóg

(Trzecia Niedziela Wielkiego Postu, Rok B: Wj 20,1–17; 1Kor 1,22–25; J 2,13-25)

Czy pamiętasz, co Bóg powiedział, gdy Mojżesz zapytał Go o Jego imię? Pan odpowiedział kategorycznie: „Jestem, który Jestem” i polecił Mojżeszowi, aby powiedział ludowi: „JA JESTEM posłał mnie do was”.

Dziś czytamy: „Ja jestem Pan, Bóg twój (…). Ja, Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym”. Może zaskoczy was fakt, iż w hebrajskim oryginale czasownik jestem nie występuje w tym miejscu. Ale nasza gramatyka tego wymaga, więc tłumacz wprowadza ten czasownik do tekstu.

Teoretycznie, w przypadku braku czasownika, ktoś mógłby przetłumaczyć ten tekst jako był, lub będzie, lub jeszcze wiele innych wariantów. Ważną rzeczą jest rozpoznanie Pana jako tego, który jest, który był, który będzie itd.… że On JEST, w najbardziej absolutnym sensie, naszym Bogiem.

Pan jest Bogiem samym w sobie, ale także, z naszej perspektywy, co ważniejsze, jest Bogiem dla nas. „Ja jestem Pan, Bóg twój”. Nasza wiara jest zakorzeniona solidnie w tym pierwszym przykazaniu. Nie wolno nam służyć innym bogom, nie wolno nam czcić żadnych bożków. To jest fundament wszystkich przykazań.

Matka Boża z La Salette mówiła wyraźnie o drugim i trzecim przykazaniu. Jest jednak oczywiste, że naród, który je łamie, odrzuca pierwsze przykazanie. Inne bożki zastąpiły Pana, ich Boga.

W tym świetle, Wielki Post jest doskonałym czasem, aby zastanowić się nad stanem naszej relacji z naszym Bogiem. Jak bardzo byliśmy wierni? Do jakiego stopnia stworzyliśmy innych bożków i oddaliśmy im pokłon?

Czy podzielamy entuzjazm dla prawa Pańskiego, przykazań, nakazów, słowa, wyroków Pańskich, który wyraża dzisiejszy Psalm? Czy są one dla nas cenniejsze niż złoto, słodsze niż miód? Czy raczej są one dla nas przeszkodą i głupstwem, tak trudnym do przyjęcia, jak w czasach św. Pawła była idea ukrzyżowanego Mesjasza?

Psalmista kochał prawo nie jako prawnik, ale dlatego, że było to prawo PANA, którego kochał z całego serca. Podobnie Piękna Pani przypomina nam o przykazaniach z miłości do nas i do swojego Syna.

Ona pokazuje nam, że jeśli pragniemy miłosnej relacji z Bogiem i gdy oddajemy cześć tylko (poddajemy się) tylko Jemu, to wszystko inne będzie tego następstwem.

Wayne Vanasse, ks. René Butler MS

Print Friendly, PDF & Email
Ostatnio zmieniany środa, 17 luty 2021 18:58

La Salette i ekologia

Luty 2021

„Ocalenie świata stworzonego jest częścią nowej ewangelizacji”…

„Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Sprawcę” (Mdr 13,5).

Zarówno Stary, jak i Nowy Testament pozytywnie podchodzą do stworzenia. Pozytywnie, bo teocentrycznie. Biblia hebrajska rzeczywiście postrzega stworzenie jako ikonę, a zarazem wyraz łaski, królewskości i dobroci Boga. W niejednym miejscu Pismo Święte poświadcza tę prawdę. Mówią o tym np. pierwsze dwa rozdziały Księgi Rodzaju, liczne psalmy, które zachęcają nas do sławienia wielkości Boga odbijającej się w pięknie stworzenia, a także Księga Mądrości, przypominająca nam, że cały wszechświat opowiada o Bożej miłości („Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Sprawcę” – Mdr 13,5).

Również kiedy przechodzimy od Starego do Nowego Testamentu, stworzenie zachowuje swe centralne miejsce. W ewangeliach Jezus odsłania tajemnicę królestwa Bożego przy pomocy obrazów zaczerpniętych ze świata stworzonego (Mt 13,31–33.47–50; Mk 4,26–34; Łk 13,18–19); w swoim nauczaniu odwołuje się do stworzenia (Mt 13,24–30.36–43; Łk 8,4–8.11–15; 13,6–9); nawiązuje do ptaków na niebie i kwiatów na polach, aby zilustrować pełną miłości i troski obecność naszego Ojca niebieskiego wobec ludzkości (Mt 6,25–34); używa metafory krzewu winnego i latorośli (J 15,1–6) oraz dobrego pasterza (J 10,11–18), by powiedzieć coś o sobie. Święty Paweł zaś w swoich listach niejednokrotnie mówi o świecie stworzonym jako obszarze/przestrzeni doświadczania tajemnicy Boga niewidzialnego.

W odróżnieniu od starożytnej filozofii greckiej myśl biblijna pozytywnie podchodzi do świata stworzonego, twierdząc, że materia się liczy. Zasadniczo Biblia uznaje świat stworzony za ogród-dom, który Bóg przygotował dla nas wszystkich. Pierwsze dwa rozdziały Księgi Rodzaju bardzo jasno stwierdzają dwie rzeczy: 1) stworzenie nie jest naszą własnością, ale jest darem Boga; 2) radykalnym powołaniem każdego człowieka jest troska o nie oraz zarządzanie nim z mądrością, szacunkiem i wdzięcznością. Każdemu z nas została powierzona odpowiedzialność za zachowanie stworzenia, w tym także jego zasobów, z troskliwością i miłością.

Również w La Salette jest mowa o stworzeniu. W pełnej zgodności z Biblią Piękna Pani włącza je do swego orędzia, podkreślając ścisły związek między byciem uczniem, nawróceniem i stworzeniem. W La Salette Maryja przypomina nam, że sposób, w jaki podchodzimy do świata stworzonego, odzwierciedla naszą relację ze Stwórcą. Moglibyśmy zatem powiedzieć, że nasza ekologia odzwierciedla naszą teologię!

Takie podejście ma konsekwencje etyczne i praktyczne. Bycie uczniami Jezusa z Nazaretu i uczniami Jego Matki oznacza także bycie ludźmi, którzy dostrzegają wartość daru stworzenia, uczą innych, by traktować je z wdzięcznością, podziwem, widząc w nim znak nieustannej troskliwości Boga. Inaczej mówiąc, ocalenie świata stworzonego jest częścią nowej ewangelizacji. A ponieważ, zdaniem papieża Franciszka, jesteśmy misjonarzami-uczniami – czyli osobami wezwanymi do poddania się ewangelizacji i do ewangelizowania innych – ocalenie świata stworzonego nie jest jedynie jakąś opcją, którą możemy, ale nie musimy włączyć do naszego dzieła ewangelizacji. Podobnie jak stworzenie było obecne w nauczaniu i działalności Jezusa, tak powinno stanowić integralną część naszej nowej ewangelizacji, o czym z naciskiem przypomina nam papież Franciszek w encyklice Laudato si’ z 24 maja 2015 roku.

Nasza odpowiedzialność za stworzenie

„Jeżeli się nawrócą, kamienie i skały zamienią się w sterty zboża, a ziemniaki same się zasadzą”… Mamy tutaj postawiony przez Boga warunek zachowania harmonii na ziemi. Z tymi słowami człowiek musi się zmierzyć, mając na uwadze swą pierwszoplanową rolę w misji panowania nad ziemią, otrzymanej w tym przynaglającym apelu na początku: „Czyńcie sobie ziemię poddaną” (Rdz 1–11).

W La Salette Matka ze łzami w oczach przypomina nam o naszej odpowiedzialności wobec całego stworzenia. Nawrócenie człowieka ma znaczenie, ponieważ sprowadza na ziemię łaskawość Boga, a dla ziemi kamieniem milowym byłoby odzyskanie własnej płodności, przywrócenie harmonii między zwierzętami a człowiekiem oraz zbudowanie nowej historii przyjaźni między Bogiem i człowiekiem.

Jak nietrudno się domyślić, ekologia wiąże się z etyką, a w naszym przypadku nie jest czymś nieracjonalnym stwierdzenie: z etyką chrześcijańską. Pod płaszczem ekologii widzi ona w ochronie bioróżnorodności samo zbawienie ludzkości. Orędzie z La Salette, kładąc nacisk na wezwanie do nawrócenia w kontekście wzmianki o ziemniakach i o zbożu, które ulegają zniszczeniu, wzywa do nabrania świadomości ekologicznej, która prowadzi człowieka do franciszkańskiego odkrywania na nowo, że należy do fauny i jest włączony w stworzenie jako jej część.

Prawdę mówiąc, właściwy postęp świata zależy głównie od duchowego wymiaru ludzkości. Stan ducha człowieka w naturalny sposób oddziałuje na ten wszechświat, ukierunkowując go albo ku Bogu, albo ku potępieniu, czyli ku zniszczeniu. W związku z tym Święty Paweł mówi o jękach stworzenia (Rz 8,19–33), ponieważ człowiek zapomniał o otrzymanym od Boga wielkim nakazie opiekowania się ziemią. Z powodu lęku przed perspektywą rozwijania się bez Boga natura doznaje wstrząsów: gwałtownych burz, gigantycznych powodzi, siejących spustoszenie trzęsień ziemi i tsunami, niszczycielskiego pustynnienia wielu obszarów, zwłaszcza w Afryce, na południe od Sahary.

Nasz Pan Jezus Chrystus mówi krótko: „Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie, i miały je w obfitości” (J 10,10). Dlatego papież Franciszek w swej ważnej refleksji zawartej w encyklice Laudato si’ daje wyraz ekologicznej trosce o ratowanie istoty ludzkiej i kultury człowieka.

„Nastanie wielki głód”. Głód jest zmartwieniem dla Matki, która wstawia się za ludzkością. Można by rzec, że głód jest także problemem ekologicznym, ponieważ burzy równowagę tkanki społecznej. Niewątpliwie jednak jego najgłębszym korzeniem jest grzech społeczny jako odmówienie drugiemu miejsca na uczcie wspólnego dobra. Stąd konieczne jest nie tyle zdiagnozowanie potrzeby ochrony środowiska, ile podjęcie wyzwania do nawrócenia do Chrystusa, ponieważ to On będzie sprzyjał przemianie społeczno-kulturowej, ciągłej walce z problemami społecznymi, które nękają narody i społeczeństwa.

Maryja – Królowa całego stworzenia

Papież Franciszek w encyklice Laudato si’ (nr 241) stwierdza: „Maryja, Matka, która troszczyła się o Jezusa, obecnie troszczy się z miłością i macierzyńskim bólem o ten poraniony świat. Tak jak z sercem przebitym mieczem opłakiwała śmierć Jezusa, tak teraz ma współczucie dla cierpienia ukrzyżowanych ubogich oraz stworzeń tego świata zgładzonych ludzką mocą. Żyje Ona wraz z Jezusem, całkowicie przemieniona, a wszystkie stworzenia opiewają Jej piękno. Jest ona Niewiastą «obleczoną w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu» (Ap 12,1). Wzięta do nieba, jest matką i królową wszelkiego stworzenia. W Jej uwielbionym ciele, razem z Chrystusem zmartwychwstałym, część stworzenia osiągnęła pełnię swego piękna. Przechowuje Ona w swoim sercu nie tylko całe życie Jezusa, które z troską «zachowywała» (por. Łk 2,19.51), ale także obecnie pojmuje sens wszystkich rzeczy. Dlatego możemy Ją prosić, aby nam pomogła postrzegać ten świat mądrzejszymi oczyma”.

Piękna Pani na górze La Salette wyraża taką właśnie troskę w pytaniach, wśród których jedne są retoryczne: „Od jak dawna cierpię z waszego powodu?”, „Wy nie rozumiecie po francusku?”; inne są skierowane do dzieci: „Nie rozumiecie tego?”, „Czy dobrze się modlicie?”, „Czy nie widziałyście kiedyś zepsutego zboża?” i wreszcie w pytaniu bezpośrednim do Maksymina: „Lecz ty, moje dziecko, musiałeś je [zepsute zboże] kiedyś widzieć?”. Wszystkie te pytania zadaje Ta, która doskonale zna los człowieka na ziemi. Wie, jak trudno być pojednanym z tym światem dotkniętym przez grzech człowieka.

Nie wiemy na pewno, w jaki sposób, ale w niebie Maryja troszczy się o nas na wzór Przedwiecznego Boga – świętego i najdoskonalszego. Można przebywać w niebie, osobiście być szczęśliwym, ale nie można zupełnie nie przejmować się losem tych, którzy jeszcze przebywają na ziemi. Wcielony Bóg, Jego Matka i wszyscy święci znają doświadczenie życia na ziemi i wiedzą, że o zbawienie wieczne trzeba zawalczyć, przeciwstawiając się złu.

Można także zakładać, że Matka Boża nieustannie wstawia się za nami przed tronem Boga, aby On nie przestawał się nad nami litować. Ona nieustannie prosi Syna, aby dawkował lekarstwo łaski tak, abyśmy nie wpadli w rozpacz i zniechęcenie. Ona wie, że Syn nie chce karać, lecz prosi Go o łagodne postępowanie z nami, opornymi do nawrócenia, bo nieświadomymi tych dóbr, które Jezus obiecał. Jej objawienia na ziemi są przykładem wielkiej troski Matki o wszystkie swoje dzieci – braci i siostry Jej Syna, Jezusa. Przychodzi – prawdopodobnie po usilnych prośbach do Boga – aby nas do Niego przekonać. Postawę Boga można streścić w zdaniu z przypowieści o bogaczu i Łazarzu, którą opowiedział Jezus: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych poszedł do nich, nie uwierzą” (Łk 16,31). Jednak Maryja to wyjątek: Ona nie umarła – została wniebowzięta!

Może dlatego ma prawo i pozwolenie od Boga, by do nas przychodzić i wzywać do wytrwałości w przeżywaniu królestwa Bożego już tutaj, na ziemi, mimo istnienia grzechu i zła.

Flavio Gilio MS

Eusébio Kangupe MS

Karol Porczak MS

Print Friendly, PDF & Email
Ostatnio zmieniany piątek, 19 luty 2021 20:22
Strona 9 z 30

Kalendarz

« Grudzień 2024 »
Pn Wt Śr Czw Pt Sb Nie
            1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31          
Początek strony